W nawiązaniu przedmiotowo-kolorystycznym dziś temat: MOTYL.
Poduszka ta jest spójnikiem między ostatnią poduchą króliczą, a motylami na ścianie, które pokazywałam tutaj.
Kilka słów o moim dużym/dziennym pokoju:
Pokój do jasnych nie należy: grafitowe obicia wypoczynku, meble wenge, szare ściany i okna od zachodu ( które dają mnóstwo światła latem jednak w porze jesienno zimowej, gdy po południu próżno szukać jakichkolwiek promieni słońca) sprawiają że jest ciemno.
Nie jest to pomieszczenie łaskawe dla manewrów dekoracyjnych... Przerabiałam już róże, fiolety, czerwienie, za każdym razem efekt mnie nie zadowalał. Sporym problemem jest sam odcień szarości na ścianie - z założenia miał być to ciepły gołębi kolor, takim wydawał się na wzornikach w sklepie. Okazało się jednak, że w świetle domowym a nie sklepowym i na powierzchni znacznie większej niż kwadrat 30x30cm jest to kolor wpadający w fioletową niebieskość ;/ Długo nad tym ubolewałam ale tak już zostało i trzeba się było przyzwyczaić... :) Mebli też nie wymienię, mogę jedynie rozważać zmianę obicia sofy, fotela i podnóżka, bo jest to Ikeowy Ektorp, który kombinacji kolorystycznych ma wiele, ale to też już większe przedsięwzięcie finansowe.
Dlatego też ratuję się dodatkami - próbuję, przymierzam, przestawiam :).
Wydaje mi się, że te dwie szaro-niebieskie poduchy wkomponowały się całkiem nieźle. Krata mimo iż szara to w odcieniu bardzo delikatnych naprawdę rozjaśnia ciężką sofę. Obok białe firanki, białe ramki na ścianach, jakieś inne bzdeciki i chyba na chwilę obecną jestem zadowolona z efektu :)
Pięknie się ratujesz tymi dodatkami :)Poduchy są obłędne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńŚliczne poduszki,wręcz urocze.Zapraszam na wyróżnienie na Mojego bloga:))
OdpowiedzUsuń