Udało się!
Uszyłam!
Skończyłam!
:)
Narzuta na Majkowe łóżko siedziała mi w głowie od wielu miesięcy, a sama koncepcja patchworku o wiele wiele dłużej. W końcu się odważyłam, wzięłam pod lupę moje tkaniny, dokupiłam co brakowało i zabrałam się do pracy.
Proces długi: dobieranie tkanin i potem układanie kwadratów to czysta przyjemność. Samo ich zszycie też poszło gładko.
Schody zaczęły się przy pikowaniu - w środku jest warstwa ociepliny, przez którą cały czas coś mi się marszczyło i spierało. Niektóre miejsca były do poprawki, na inne przymknęłam oko ;)
Od spodu jest tkanina, którą wykończyłam brzegi: białe kropeczki na beżowym tle.
Efekt końcowy widać na załączonym zdjęciach.
Powiem tak: ideał to nie jest, sporo jest marszczeń. Kompletnie mi to jednak nie przeszkadza, mało tego - nawet bardzo mi się podoba jak wyszło, a zachwyt Majki i okrzyki "Mój kocyk!!!" mówią same za siebie :):):)
A tak to wygląda z szerszej perspektywy:
♥♥♥
Magda
świetna i fajnie kolory dobrałaś;)))
OdpowiedzUsuńFajnie wyszło,pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńkolorystyka jak i cała narzutka wyszła super :)
OdpowiedzUsuńAle rewelacja!!! Chciałabym tak potrafić... :)
OdpowiedzUsuńPIĘKNA!!!
OdpowiedzUsuńIdealna dla dziewczynki :)
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za tyle miłych słów :*
OdpowiedzUsuńśliczna! Gratuluję talentu!! :)
OdpowiedzUsuńJa to mam dwie lewe ręce do takich robótek...
Rewelacja...Zapraszam też do mnie klubtilda.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do uszycia czegoś takiego już od roku i brak mi odwagi.